Pogoda
nas w tym roku nie rozpieszcza. Niemniej wiosną wiele osób pojawia się na
kortach, by spróbować swoich sił w tym pięknym sporcie, jakim jest tenis
ziemny. W sposób oczywisty narzuca się pytanie: jaką wybrać rakietę na
początek?
W przypadku doboru rakiety
przez osobę będącą na starcie tenisowej drogi najwięcej szkód wyrządza
marketing. I są tutaj dwie podstawowe metody. Z jednej strony wiodący
producenci sprzętu nazywają swoje modele nazwiskami gwiazd tenisa; ozdobione
kolorowymi tekturkami z portretem takiego zawodowca tworzą swoistą galerię sław,
wisząc w sklepach sportowych. To potrafi skusić niejednego amatora, który
decyduje się na zakup takiego - lichego na ogół - produktu z czystej sympatii
czy podziwu dla ulubionego sportowca, a być może kombinując sobie, że rakietą
firmowaną w ten sposób zagrają od razu jak zdobiący ją oryginał.
Z drugiej strony producenci
chętnie łączą nazwiska tenisistów z produkowanymi modelami, tak by kupujący je
amatorzy mieli złudzenie, że wychodząc na kort z takim samym sprzętem w
magiczny sposób podniosą poziom swojej gry. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze
żadna rakieta sama nie zagra, po drugie - urządzenie trzymane właśnie w ręku ma
z tą znaną z telewizji jedynie wspólne malowanie. Bardzo znany jest przypadek Lleyton’a Hewitt’a, który grał nieprodukowaną
już rakietą, za to pomalowaną tak, by udawała aktualnie promowany model. Wiadomo
również, że zawodowcy mają specjalnie personalizowane ramy o zmienionych
parametrach, jednak z naniesionymi nazwami rakiet powszechnie dostępnych w
sprzedaży detalicznej.
Wiemy już, że kupowanie sprzętu ze względu na ulubionego zawodnika nie
ma sensu. Kolejnym błędem jest zakup rakiety zbyt trudnej, przeznaczonej dla
znacznie bardziej zaawansowanych tenisistów. Jest to najprostszy sposób, by
zniechęcić się do tego sportu. Nie będzie ona bowiem wspomagać nauki, lecz wywalanie
piłki w aut i zmęczenie ręki. Gwarantuję, że mało kto przetrwa takie wyzwanie.
Dowiedzieliśmy się więc, jak nie kupować rakiety tenisowej - nie ulegać
sentymentom oraz nie być zbyt ambitnym. Na co zatem zwrócić uwagę? Jakie
parametry są kluczowe dla początkującego amatora? O tym w kolejnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz