poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Tydzień 16., czyli Rafa Nadal w Monte Carlo trafia w 10



Postu poświęconego 16. tygodniowi rozgrywek tenisowych A.D. 2017 nie sposób zacząć inaczej niż od niebywałego sukcesu Rafaela Nadala – 10. tytuł w Monte Carlo, bodaj nikt przed nim nie zaliczył tylu zwycięstw w tym samym turnieju. Ogromne brawa, mimo kontrowersji wywołanej olbrzymią pomyłką sędziego w meczu półfinałowym. Czy skutek tej pomyłki zabije Goffina, czy go wzmocni? U pań przede wszystkim Fed Cup ze skandalem w Rumunii w tle oraz coraz gorętsza atmosfera związana z dziką kartą dla Marii Szarapowej w Stuttgarcie.

Rafa Nadal obronił tytuł w Monte Carlo dość pewnie. Piszę dość, bo cieniem na tym olbrzymim sukcesie położyła się pomyłka znanego i doświadczonego sędziego Cedrica Mourier, który podczas półfinału rozgrywanego z Davidem Goffin pomylił ślady i uznał wyraźnie autową piłkę Hiszpana jako dobrą. Jak mówił po meczu sam Goffin, do tej pory intensywność była naprawdę wysoka, po ok. 40 minutach było raptem 3:2 i nagle sędzia popełnia taką pomyłkę! Gdy już jesteś pewny, że prowadzisz 4:2, musisz grać dalej, by utrzymać serwis. Mentalnie i fizycznie było to bardzo ciężkie. Dzielny Belg nie poradził sobie niestety z tą sytuacją, do końca meczu wygrał już zaledwie jednego gema i mecz zakończył się wynikiem 3:6 1:6. Schował się w szatni nie podając ręki sędziemu.



Jak się łatwo domyślić Nadal spojrzał na to nieco inaczej. Jego zdaniem nie można być hipokrytą (sic!) i twierdzić, że jeden punkt wszystko zmienia, bo tenis to nie piłka nożna, gdzie jedna decyzja wszystko zmienia, tu rozgrywa się wiele punktów. Poza tym nie wiedział, czy piłka była dobra, czy zła, więc zachował się poprawnie. No i generalnie Goffin powinien się cieszyć, że rozegrał taki dobry turniej. No po prostu powinien otworzyć szampana.

Osobiście mam nieco inny punkt widzenia. Z mojego jakże skromnego doświadczenia wynika, że na ogół zawodnik wie, czy trafił w kort, poza tym jestem zwolennikiem teorii, zgodnie z którą podczas meczu tenisowego jest kilka, czasem właśnie jeden punkt, który decyduje o wyniku. Dlatego mimo przekonania, że Rafa był tak zmotywowany, iż raczej znalazłby receptę na Belga i by ten mecz wygrał, nie traktuję tej sytuacji tak lekko. Płynie stąd też taki oto wniosek, że Goffin nie jest jeszcze gotowy do osiągania największych celów, skoro tak totalnie daje się rozbić jednej błędnej decyzji arbitra. W tym sensie może to być przełomowy moment w jego karierze, który albo go wzmocni, albo – jeśli nie – zawodnik pozostanie już na zawsze jedynie na granicy wielkości.

Tak czy inaczej obu przygoda ta przyniosła korzyści rankingowe – Nadal wrócił do pierwszej piątki, a Goffin do dziesiątki.

Panie pauzowały, nie licząc uczestniczek rozgrywek Pucharu Federacji, których tym razem nie wygrają Czeszki, jak to było przez 3 ostatnie lata. Odpadły bowiem w półfinale z Amerykankami. W finale zameldowały się również Białorusinki, ogrywając u siebie reprezentację Szwajcarii.

Rywalizacja ta sama w sobie może nie rozpala emocji do czerwoności, ale zdarza się, że przykuwają uwagę. Tak stało się za sprawą kapitana Rumunek, Ilie Nastase, który podczas meczu barażowego z Brytyjkami w Konstancy najpierw ochrzanił sędziego, a potem sprzezywał w najgorszych słowach Johannę Kontę. W efekcie został usunięty z kortu. Mimo to zajście przysłużyło się gospodyniom, bo zwyciężyły 3:2 i wystąpią w przyszłym roku w Grupie Światowej II.

Jeszcze bardziej gorąco zrobiło się wokół okoliczności powrotu Szarapowej, która od 10 lat koksowała się meldonium, a po skróceniu kary zawieszenia otrzymuje dzikie karty do największych turniejów. Co naturalne, raczej nie podoba się to innym zawodniczkom i nie zamierzają tego ukrywać, narażając się jednocześnie na ataki Rosjanek czy agenta zawodniczki, Max Eisenbuda. Nazwał on ostatnio Agnieszkę Radwańską i Caroline Wozniacką czeladniczkami, które nie dość że nie wygrały żadnego szlema, to jeszcze nie zapoznały się z orzeczeniem w sprawie jego podopiecznej. Możliwa II runda w Stuttgarcie z Radwańską przeciw Szarapowej zapowiada się naprawdę ostro.

Co ciekawe, przeciwko przyznaniu Rosjance dzikiej karty w zawodach organizowanych pod patronatem Porsche zaprotestowała również Angelique Kerber, na co dzień występująca z logo tego samego producenta.

Dla porządku trzeba odnotować rezygnację Jerzego Janowicza z udziału w turnieju w Barcelonie. Polak mimo zamrożonego rankingu nie zmieścił się w drabince głównej i postanowił odpuścić, by nie marnować 1 z 3 pozostających mu jeszcze szans na ulgowy występ w zawodach. Zamiast tego zobaczymy go niebawem w Monachium, chyba że coś znowu stanie na przeszkodzie. 


Tymczasem Ana Ivanović jako emerytka może się takimi drobiazgami nie przejmować. Cieszą ją drobiazgi jak weekend z mężem czy wyjście na kolację na miasto. No i pięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz