poniedziałek, 15 maja 2017

Tydzień 19., czyli Nadal dominator



W 19. tygodniu jedyne powody do radości zapewnił nam Łukasz Kubot, wygrywając w parze z Marcelem Melo deblową odsłonę turnieju w Madrycie. Poza tym podtrzymanie dominacji Rafaela Nadala i obrona tytułu Simony Halep oraz – radosna dla wielu, w tym mnie i madryckiej publiczności – porażka już w II rundzie Panny Koksiary. W tle zaś przygotowania do wyborów władz PZT.

Polsko-brazylijska para dogaduje się nadzwyczaj dobrze. To już 2. tytuł w turnieju rangi Premier Mandatory, niższej tylko od Wielkiego Szlema, w tym roku oraz 3. Finał (wygrali w Miamia, przegrali w Indian Wells). Zwycięstwo to pozwoliło im objąć prowadzenie w klasyfikacji Race to London.

Na starcie turnieju sporo emocji nadal budził start dzięki dzikiej karcie Marii Szarapowej. Po morderczym pojedynku przegrała już w II rundzie z wracającą w bardzo dobrym stylu Eugenie Bouchard, która doszła aż do ćwierćfinału. Madryt ponownie obnażył znane ze Sztuttgartu mankamenty Panny Koksiary – kiepskie poruszanie się po korcie, słaby backhand z dobiegu, nienajlepsza wytrzymałość. Ciekawie wypadła też statystyka serwisowa z niezwykle niską skutecznością pierwszego podania. To pewna nowość, bo jednak Rosjanka słynęła przed przerwą z tego elementu gry. Oczywiście umiała w ważnych momentach wydobyć nawet asa, ale pozostając na poziomie 50% udanych pierwszych serwisów w tym elemencie rozczarowywała.

Wygrana w całym turnieju Simony Halep jest chyba mimo wszystko małą niespodzianką. Na pewno zaś niespodzianką nie jest występ w finale Kristiny Mladenović, która w tym roku co raz pokazuje się z naprawdę dobrej strony. Wypada jej tylko bić brawo za tę pracę i widoczny postęp. Przy okazji warto wspomnieć, że Halep zwyciężając w Madrycie dokonała nielada sztuki, mianowicie obroniła tytuł w turnieju rangi Premier Mandatory, co jej samej udało się 1. raz w życiu, natomiast w historii imprezy dokonała tego wcześniej tylko Serena Williams.

Wśród panów niepodzielnie królował Rafael Nadal, dorzucając trzeci z rzędu zdobyty w tym roku tytuł na mączce. W finale po ponad 2-godzinnej batalii pokonał bardzo dobrze grającego Dominika Thiema 7:6(8) 6:4. Natomiast meczem turnieju wg mnie było starcie Hiszpana z Davidem Goffinem. Wynik może być mylący – 7:6(3) 6:2 i dał się na to nabrać Dawid Olejniczak, który najprawdopodobniej meczu nie oglądał, za to na oczątku transmisji kolejnego spotkania stwierdził, że w II secie w pełni dominował Hiszpan. Tymczasem ten trwający 2 godziny pojedynek był zacięty do ostatnich piłek i obfitował w fenomenalne zagrania z obu stron.

Generalnie poza Tomaszem Tomaszewskim poziom komentatorów Polsatu pozostawia już od dawna wiele do życzenia, a pan Olejniczak w tej mizerii dodatkowo dominuje in minus.

W bieżącym tygodniu spodziewany jest wybór nowych władz PZT. Z tej okazji przeprowadzono krótką rozmowę z jednym z reformatorów, Robertem Radwańskim. Potwierdził on w zasadzie to wszystko, co mówił wcześniej oraz co umieścili w takim zarysie programu. Jedną z tez jest potrzeba wypracowania kolejnego obok Pucharu Federacji i Davisa produktu, jakim by dysponował PZT; środowisko odnowicieli postuluje organizację turnieju rangi International. Ja pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Jak słusznie zauważył niedawno dyrektor Pekao Open w Szczecinie Krzysztof Bobala, wejście na poziom ATP World Tour 250 to próba samobójcza i konieczność wygospodarowania dodatkowego co najmniej półtora miliona złotych, a tak naprawdę nic nie daje, bo przyjechałoby może kilku więcej zawodników z pierwszej "50" rankingu.

Produktem PZT powinni być przede wszystkim zawodnicy z dobrym rankingiem, a póki co chyba nie ma pomysłu, jak do tego doprowadzić. Jeśli – jak utrzymuje pan Radwański – są pieniądze, to trzeba pomyśleć nad stworzeniem możliwości trenowania dzieci i młodzieży, nie za pieniądze rodziców, tylko właśnie w oparciu o struktury związku. Opłacenie trenerów i placu ćwiczeń, wypożyczenie sprzętu, organizowanie wielu regionalnych turniejów, rozwijanie turniejów ITF nawet niższej rangi, żeby po pierwsze punkty nie trzeba było się tłuc po całej Europie, również sensowne wspomaganie wyjazdów seniorów, którzy zamiast do Ameryki czy Azji powinni wybierać się do Francji czy Włoch, gdzie o turnieje niższej rangi nie tak trudno, a koszty są znacznie niższe.

Dobrym przykładem takiej organizacji są Włosi, którzy masowo szkolą młodzież, organizując im w ramach szkolenia zarówno obozy sportowe, jak i choćby wyjazdy na turniej na Foro Italico, gdzie młodzi ludzie mogą przyjrzeć się prawdziwej rywalizacji.

O popularyzacji tenisa w Niemczech pisałem rok temu w poście Jak to robią w Niemczech? Nadal aktualny, warto zajrzeć.


Wszystkie te problemy na szczęście obce są Anie Ivanović, która z okazji Dnia Matki zamieściła zdjęcie z mamą i stosowny, ciepły komentarz. Dobra córka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz