Miesiąc
temu, w grudniowym wpisie na blogu pytałem, czy Novak Djoković w nowym sezonie
pójdzie na dno (Czy Novak Djokovic w nowym sezonie pójdzie na dno?).
I oto już w II rundzie Australian Open znalazł się za burtą. Nie oznacza to
oczywiście od razu spełnienia moich przewidywań, jeszcze jest na powierzchni, ale
na pewno jest to bardzo zimna kąpiel.
Wnet okazało się, że
porażka Nole ze 117. w rankingu Istominem to nie koniec niespodzianek. Z
zawodników pierwszej dziesiątki rankingu odpadli już bowiem lider Andy Murray
(z archaicznie grającym w stylu serve & volley Mischą Zverevem), Kei Nishikori
i Tomas Berdych (z wracającym do formy Federerem) oraz Marin Cilić (z Danielem
Evansem).
Oczywiście nadal w grze
pozostaje wielu znakomitych zawodników i prawdopodobne wydają się pary
półfinałowe Federer/Wawrinka i Raonić/Thiem. Choć nie lekceważyłbym także
Bułgara Dimitrova, potwierdzającego powrót do najwyższej dyspozycji (pisałem o
tym 2 tygodnie temu). Zobaczymy.
U pań rzecz jasna
najbardziej zmartwiła mnie (nas?) szybka porażka w II rundzie Agnieszki
Radwańskiej, która przegrała z - chciałoby się powiedzieć emerytką - Lucić-Baroni
po dosyć kiepskim występie. Tak że moje przewidywania ćwierćfinału się nie
sprawdziły. Zgodnie z oczekiwaniem odpadła również błyskawicznie w pierwszym
meczu Magdalena Linette. Powtarzam - zmiana trenera potrzebna od zaraz!
Również w damskiej
rywalizacji nie brakuje niespodzianek. Poza naszą panią Isią pożegnały się z
turniejem liderka rankingu Angelique Kerber (po słabym spotkaniu w IV rundzie z
Coco Vandeweghe), już w I rundzie Simona Halep (z Shelby Rogers), Dominika
Cibulkova (z Ekateriną Makarovą) i Svetlana Kuznetsova (z rodaczką Anastazją
Pawluczenkową). W ramach ciekawostki warto może odnotować, że Pawluczenkowa
przynosi w tej edycji AO pecha głównie swoim rodaczkom, jak dotąd wyeliminowała
bowiem 3 inne Rosjanki i Ukrainkę.
Bardzo dobrze trzyma
się prawdziwa weteranka, Venus Williams. Cały czas słaniając się na nogach
dotarła już do ćwierćfinału, gdzie zmierzy się właśnie ze wspomnianą Rosjanką.
Jeżeli jakimś cudem przeżyje jej bombardowanie, a następnie mecz z Vandeweghe
lub Muguruzą, ma szansę po raz kolejny spotkać się w finale z siostrą, która
musi wcześniej ograć Czeszkę Strycową i - prawdopodobnie Johannę Kontę (to może
nie być takie łatwe).
A jak idzie młodym
gniewnym paniom, wygrywającym styczniowe turnieje? Siniakova odpadła w I
rundzie z Goerges, podobnie Lauren Davis (z Samanthą Crawford), Elise Mertens w
ogóle nie wystąpiła w singlu. Chyba jednak wieści o zmianie pokoleniowej były
przedwczesne.
Z polskich akcentów pozostał
nam tylko Łukasz Kubot w deblu. Reprezentujący Polskę juniorzy też już
pożegnali się z turniejem.
Na koniec tradycyjnie
już Ana Ivanović. Po pobycie na nartach udała się do Nowego Jorku, gdzie dała
się sfotografować w Central Parku. Fani szaleją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz