niedziela, 22 stycznia 2017

Tydzień 3., czyli klęski faworytów na półmetku AO



Miesiąc temu, w grudniowym wpisie na blogu pytałem, czy Novak Djoković w nowym sezonie pójdzie na dno (Czy Novak Djokovic w nowym sezonie pójdzie na dno?). I oto już w II rundzie Australian Open znalazł się za burtą. Nie oznacza to oczywiście od razu spełnienia moich przewidywań, jeszcze jest na powierzchni, ale na pewno jest to bardzo zimna kąpiel.

Wnet okazało się, że porażka Nole ze 117. w rankingu Istominem to nie koniec niespodzianek. Z zawodników pierwszej dziesiątki rankingu odpadli już bowiem lider Andy Murray (z archaicznie grającym w stylu serve & volley Mischą Zverevem), Kei Nishikori i Tomas Berdych (z wracającym do formy Federerem) oraz Marin Cilić (z Danielem Evansem).

Oczywiście nadal w grze pozostaje wielu znakomitych zawodników i prawdopodobne wydają się pary półfinałowe Federer/Wawrinka i Raonić/Thiem. Choć nie lekceważyłbym także Bułgara Dimitrova, potwierdzającego powrót do najwyższej dyspozycji (pisałem o tym 2 tygodnie temu). Zobaczymy.

U pań rzecz jasna najbardziej zmartwiła mnie (nas?) szybka porażka w II rundzie Agnieszki Radwańskiej, która przegrała z - chciałoby się powiedzieć emerytką - Lucić-Baroni po dosyć kiepskim występie. Tak że moje przewidywania ćwierćfinału się nie sprawdziły. Zgodnie z oczekiwaniem odpadła również błyskawicznie w pierwszym meczu Magdalena Linette. Powtarzam - zmiana trenera potrzebna od zaraz!

Również w damskiej rywalizacji nie brakuje niespodzianek. Poza naszą panią Isią pożegnały się z turniejem liderka rankingu Angelique Kerber (po słabym spotkaniu w IV rundzie z Coco Vandeweghe), już w I rundzie Simona Halep (z Shelby Rogers), Dominika Cibulkova (z Ekateriną Makarovą) i Svetlana Kuznetsova (z rodaczką Anastazją Pawluczenkową). W ramach ciekawostki warto może odnotować, że Pawluczenkowa przynosi w tej edycji AO pecha głównie swoim rodaczkom, jak dotąd wyeliminowała bowiem 3 inne Rosjanki i Ukrainkę.

Bardzo dobrze trzyma się prawdziwa weteranka, Venus Williams. Cały czas słaniając się na nogach dotarła już do ćwierćfinału, gdzie zmierzy się właśnie ze wspomnianą Rosjanką. Jeżeli jakimś cudem przeżyje jej bombardowanie, a następnie mecz z Vandeweghe lub Muguruzą, ma szansę po raz kolejny spotkać się w finale z siostrą, która musi wcześniej ograć Czeszkę Strycową i - prawdopodobnie Johannę Kontę (to może nie być takie łatwe).

A jak idzie młodym gniewnym paniom, wygrywającym styczniowe turnieje? Siniakova odpadła w I rundzie z Goerges, podobnie Lauren Davis (z Samanthą Crawford), Elise Mertens w ogóle nie wystąpiła w singlu. Chyba jednak wieści o zmianie pokoleniowej były przedwczesne.

Z polskich akcentów pozostał nam tylko Łukasz Kubot w deblu. Reprezentujący Polskę juniorzy też już pożegnali się z turniejem.


Na koniec tradycyjnie już Ana Ivanović. Po pobycie na nartach udała się do Nowego Jorku, gdzie dała się sfotografować w Central Parku. Fani szaleją.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz