Drugi
tydzień sezonu upłynął pod znakiem sprawdzianów formy przed pierwszym w roku
turniejem wielkoszlemowym. Okazało się, że nadal nic nie wiadomo.
Nas oczywiście
najbardziej interesuje dyspozycja polskich tenisistów, którzy za chwilę pojawią
się na kortach w Melbourne. I tak Agnieszka Radwańska nie zawiodła docierając
do finału dobrze obsadzonego turnieju w Sydney. Tu poległa dopiero ze świetnie
dysponowaną tego dnia Johanną Kontą. Sukces odniosła również Eugenie Bouchard;
w przeciwieństwie do ubiegłego roku urodziwa Kanadyjka dobrze zaprezentowała
się na korcie osiągając półfinał, a nie tylko w mediach społecznościowych.
Warto odnotować porażkę Angelique Kerber już w pierwszym spotkaniu.
Sydney to również
turniej ATP, choć niższej rangi niż WTA. Stąd i słabsza obsada. Wygrał Gilles
Muller, ogrywając w 2 setach Brytyjczyka Evansa.
Równolegle panowie
grali w nowozelandzkim Auckland, znanym z silnych podmuchów wiatru na korcie.
Tutaj tryumfował Amerykanin Jack Sock, pokonując w 3. setach Joao Sousę.
Ciekawsza dla nas była rywalizacja deblowa, której zwycięzcą został Marcin
Matkowski w parze z Pakistańczykiem
Aisimem-Ul-Haq Qureshim. W finale pokonali izraelsko-amerykański duet Johnathan
Erlich - Scott Lipsky 1:6, 6:2, 10-3. Dla popularnego Matki jest to już 18.
tytuł w karierze.
Po zawodach Polak podkreślał znakomitą współpracę na korcie z Qureshim.
Być może trochę teraz żałuje, że wskutek wcześniejszych zobowiązań w Australian
Open wystąpi z Jerzym Janowiczem. Łodzianin tymczasem, po odpadnięciu w
eliminacjach do Auckland, miał zaplanowany tydzień spokojnych treningów. Planu
jednak nie zrealizował w 100 procentach. Udało mu się bowiem wystąpić w
pokazowym turnieju Kooyong Classic, rozgrywanym tradycyjnie w Melbourne w przededniu AO. Występ był bardzo dobry, ponieważ Jerzy zdołał wygrać 2 mecze,
pokonując Tommy Hasse'a i Yoshito Nishiokę. Miejmy nadzieję, że te wygrane
pomogą mu odbudować pewność siebie, bez której nie ma co marzyć o powrocie na
wysokie miejsca rankingowe. Warto wspomnieć, że impreza ta, wygrana tym razem
przez Dawida Goffina (w finale pokonał Ivo Karlovicia), może pochwalić się
całkiem bogatą tradycją. Wystarczy wymienić wśród jej zwycięzców takich
tenisistów jak Lleyton Hewitt, Andy Rodick, Andre Agassi, Pete Sampras, Michael
Chang czy Roger Federer.
Wróćmy na chwilę do
pań, które rywalizowały też na Tasmanii, w Hobart. Tutaj także obsada nie
zachwycała, natomiast kolejny raz w tym roku tryumfowała przedstawicielka
młodego pokolenia, 21-letnia Belgijka Elise Mertens, zajmująca przed turniejem
82. pozycję w rankingu WTA. Po drodze pokonała rozstawione Kristinę Mladenović,
Kiki Bertens i - w finale - arcyniewygodną Rumunkę Monicę Niculescu. Zobaczymy,
jak pójdzie damskiej młodzieży w Australian Open, czy uda się jej utrzymać
sukcesy z pierwszych 2 tygodni sezonu.
Jeśli idzie o AO, to
oczywiście najbardziej interesują nas występy Polaków. Gdy ukazuje się ten
materiał wiemy już, że Jerzy Janowicz po kolejnym pechowym losowaniu rozstał
się już z turniejem, przegrywając w 5. setach z Marinem Ciliciem. Na swoje
szanse czekają Agnieszka Radwańska i Magda Linette. Pierwszej wróżę co najmniej
ćwierćfinał, druga na początek trafiła na rywalkę z własnej ligi, Mandy
Minellę. Jeśli po raz kolejny nie straci głowy, to awansuje do II rundy, gdzie może trafić na
Jelenę Wiesniną, która nie wiadomo, w jakiej jest formie, bo przegrała w tym
sezonie oba mecze otwarcia. Przypuszczam jednak, że nasza zawodniczka na tym
etapie zakończy udział w imprezie.
Co do naszych
pozostałych zawodników możemy cieszyć się z wygranej Kamila Majchrzaka we
futuresie w tureckiej Antalyi. Impreza może nie najwyższej rangi, ale
zwycięstwo tym cenniejsze, że na nawierzchni twardej, na jakiej rozgrywa się obecnie
większość turniejów i na której piotrkowianin nie czuł się do tej pory zbyt
pewnie.
Z kolei u pań warto
odnotować ogłoszenie składu na Puchar Federacji w Tallinie. Klaudia
Jans-Ignacik postanowiła zabrać na te spotkania koleżanki, czyli Magdalenę
Linette, Paulę Kanię, Katarzynę Piter i Magdalenę Fręch; jako rezerwowa pojawi
się utalentowana juniorka Iga Świątek. Gramy z Austrią i Gruzją; może to
wystarczy?
Na koniec tradycyjnie
Ana Ivanović. Okazuje się, że wizyta u ginekologa to nie jedyna jej aktywność.
Dołączyła bowiem jako partner i ambasador marki do firmy PlaySight,
dostarczającej na korty profesjonalną technologię wspomagającą doskonalenie
umiejętności tenisowych w oparciu o zapisy wideo i mocno rozbudowane
statystyki. Jeśli ktoś chciałby taki system obejrzeć na własne oczy, to
najbliższy jest w Hanowerze. Zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz