poniedziałek, 20 lutego 2017

Tydzień 7., czyli dorosłe sukcesy juniorek


Miniony tydzień na pozór przyniósł niewiele ciekawego dla polskich kibiców. Szybkie pożegnanie Radwańskiej z niespodziewanie zdezorganizowanym przez deszcz turniejem w Doha mogłoby zakończyć to podsumowanie, gdyby nie udane występy naszych juniorek w całkiem seniorskich zawodach.



Iga Świątek wygrała w Bergamo, natomiast Maja Chwalińska wystąpiła w finale w Wirral, gdzie na drodze do pełni szczęścia stanęła starsza o 3 lata Brytyjka Maia Lumsden oraz kontuzja kolana. Na otarcie łez pozostanie jej tytuł deblowy, zdobyty w parze z Japonką Miyabi Inoue. Mai życzymy rychłego powrotu do zdrowia. Oczywiście los juniorek w dalszej karierze bywa różny, na co jest mnóstwo przykładów również na naszym podwórku (chociażby Aleksandra Olsza)  i co do rokowań naszych młodych tenisistek pozostańmy ostrożni, jednak mimo wszystko te wyniki cieszą i skrycie marzymy chyba wszyscy, by im się udało.

W rankingu WTA bez większych zmian, Polki w zasadzie również zachowały swoje pozycje.

Tymczasem panowie, choć bez ścisłej czołówki, rywalizowali w 3 turniejach. Najciekawszy i dobrze obsadzony był turniej w Rotterdamie, gdzie początkowo w kwalifikacjach miał wystąpić Jerzy Janowicz, jednak w ostatniej chwili zrezygnował (podobno z powodu kłopotów komunikacyjnych). Za to kolejny raz w ciągu 2 tygodni zobaczyliśmy w finale Davida Goffina, który przegrał jednak walkę o tytuł z Jo-Wilfriedem Tsongą. Ograł za to w ćwierćfinale Bułgara Dimitrova, rewanżując się z porażkę w Sofii. W sumie dało mu to historyczny awans i jako pierwszy Belg trafił do pierwszej 10. rankingu ATP.

Z kolei za oceanem, w Memphis po swój pierwszy tytuł sięgnął Amerykanin Ryan Harrison, natomiast w Buenos Aires sukces odniósł Ukrainiec Dołgopołow, wygrywając z Kei Nishikorim.

Poza tym okazało się, że musimy się odzwyczaić od widoku Toniego Nadala w boksie bratanka z Majorki. Oświadczył on bowiem, że po tym sezonie zamierza skoncentrować się na trenowaniu wschodzących gwiazd w ich akademii tenisowej. Wiadomo też, że nie najlepiej się czuł odstawiony nieco na boczny tor przez inne osoby ze sztabu hiszpańskiej gwiazdy.

Na koniec tradycyjnie Ana Ivanović. Z okazji walentynek zamieściła na fejsie zdjęcie ślicznego bukietu róż z życzeniami dla wszystkich. Urocze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz